wtorek, 21 czerwca 2011

Long Story

Moja historia związana z aparatem powinna zacząć się już dawno temu, a dokładnie, jeśli się nie mylę, jakieś 12 lat temu, kiedy jeszcze byłam dzieckiem i sprawę krzywych zębów mogłam mieć załatwioną prawie za darmo, ze względu na to, że, jak wiadomo, do pewnego wieku aparat finansuje NFZ. Jednakże moi rodzice nie zadbali w tym kierunku o moją przyszłość, niezbyt wesołą zresztą, bo okupioną łzami, wstydem, izolowaniem się od ludzi, a nierzadko też wysłuchiwaniem przykrych komentarzy rówieśników na temat mojego zgryzu.
Mam do nich o to żal, ale mam również nadzieję, że przynajmniej teraz pomogą mi zrealizować ten wydatek, spełniając jednocześnie moje marzenie jakim jest posiadanie ładnego, prostego zgryzu.

Wada moja jest dość spora, ale skoro ortodonta chce podjąć się leczenia to wierzę, że jest szansa na to, że uda się uzyskać oczekiwany efekt i za jakiś czas będę mogła bez skrępowania uśmiechać się do woli i nareszcie zacząć cieszyć się życiem, również tym zaniedbanym, towarzyskim.

Aparat miałabym zakładany 11 lipca, u podobno, jednej z lepszych ortodontek w okolicy. Jednak po przeczytaniu w internecie artykułu na temat występowania w zwykłym metalowym aparacie niklu, poinformowaniu o mojej alergii na ten pierwiastek ortodontki, postanowiłyśmy założyć na próbę jeden zamek, (który zresztą na drugi dzień mi się odkleił) lecz  krótko po tym pojawiły się prawdopodobne objawy uczulenia (swędząca wysypka na szyi i uczucie duszenia w gardle). Stwierdzenie alergii na nikiel nie doczekało się u mnie nigdy udowodnienia w testach, ale ponieważ jest to tak specyficznie objawiające się uczulenie, wywnioskowałam je z własnych obserwacji. Dlatego nie chciałam ryzykować stratą 2000zł w razie gdyby moje przypuszczenia stały się słuszne. I musiałam niestety zrezygnować z usług tej ortodontki, ponieważ aparaty bezniklowe ma w cenie, która jest dla mnie nieosiągalna. Postanowiłam więc szukać bardziej dostępnego cenowo ortodonty i dość szybko go znalazłam. Umówiłam się na wizytę, za dwa tygodnie się doczekałam. Ogólnie lekarka zrobiła na mnie wrażenie trochę mało doświadczonej, bo po oględzinach mojego zgryzu stwierdziła, że wolałaby "łatwiejszego" pacjenta. Była miła i odpowiedziała na wszystkie moje pytania jednak nie do końca pewnie się czuję, oddając się w jej ręce. Mam nadzieję, że z czasem da mi podstawy do tego, żeby jej zaufać.
Zakładanie aparatu mam u niej zaplanowane na 22 lipca, tydzień przed- separacja- obawiam się bólu jaki podobno się z tym wiąże, ale nie ja pierwsza i nie ostatnia... Poza tym muszę jeszcze zrobić zdjęcie tele-RTG (rentgen boczny głowy), pantomogram już mam, jeszcze kwestia wycisków... Miałam je robione u poprzedniej ortodontki i płaciłam za nie, dlatego zapytam o możliwość odebrania ich od niej, żeby nie płacić bez sensu za drugie.
Jeśli chodzi o aparat to mam mieć założony samoligaturujący, i tak jak chciałam, bezniklowy. Koszt łuku- 1900zł, przy czym mogę płacić ratalnie, co jest też dla mnie nie bez znaczenia. Najpierw góra, dwa miesiące później dół...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz